Przeglądam galerie w telefonie, a tam dziewięćdziesiąt procent zdjęć jedzenia. Teraz już wiecie co robi managerka po godzinach.
Maj rzeczywiście był podporządkowany jedzeniu, postanowiłam przeprowadzić detoks alkaliczny, opierając się na książce Beaty Sokołowskiej. Jeszcze tylko 3 dni. Bardzo SIĘ CIESZĘ ,że zdecydowałam się i dałam radę. O moich wrażeniach i efektach opowiem na pewno w osobnym wpisie.
Chciałam napisać, że jestem WDZIĘCZNA za cudowną pogodę, przesiadywanie w parku z książką, za bzy, świeże warzywa i owoce. Chciałam napisać, że jestem wdzięczna za śpiew ptaków, które budzą mnie przed siódmą rano i za tego kogoś, do kogo mogę się przytulić i pospać jeszcze przez 10 min. Jednak awaria łazienki w ostatnich dniach maja spowodowała, że odczuwam wielką wdzięczność, za wszystkie drobne rzeczy, które wydają nam się oczywiste. Działająca bez zarzutów toaleta, woda w kranie, działające urządzenia kuchenne i bardzo jestem wdzięczna za wszystkich hydrualików, ślusarzy, stolarzy. Jak dobrze, że potrafią ratować nas w podbramkowych sytuacjach. I jeszcze za moich sąsiadów, którzy wspierali mnie w tych trudnych chwilach.
W maju zaczęłam znowu biegać, zmotywowana książką Urlicha Strunza, którą właśnie CZYTAM. Jej tytuł to w wolnym tłumaczeniu "Biegać po zdrowie"* Szkoda, że pozycji tego autora nie ma jeszcze w języku polskim. Polecam jego inne książki, w których obala mit, że młodość mija, a zdrowie to tylko geny.
Jak już pisałam na początku, w tym miesiącu moje życie kręciło się wokół jedzenia. Wielką radość sprawiało mi samo jedzenie jak i gotowanie. UCZĘ SIĘ nawet piec przeróżne chleby, wypieki, bułeczki. Mam to szczęście, że mogę czerpać z bogactwa pieczywa polskiego, jak i marokańskiego. Pierwsze bułki może nie do końca spełniały oczekiwania, ale satysfakcja gwarantowana. Upiekłam nawet marokańskie bułeczki z patelni (batbuts*) czy z semoliny (harsza*).
CHCIAŁABYM w czerwcu wprowadzić w swoje życie pewne nawyki ułatwiające codzienność, ale o tym na pewno napisze jeszcze nie raz. Póki co czekam do poniedziałku, ostatni dzień detoksu. Juhu!! Po 25 dniach bez cukru, mam wielką ochotę na jakiś deser, bez obaw, to będzie na pewno ten z serii zdrowych.
Życzę Wam udanego czerwca, cokolwiek macie w planach.
*oryginalny tytul "Laufen gesund"
* napisane w wersji jak sie czyta